Wiceminister sprawiedliwości w rządzie partii Prawo i Sprawiedliwość (PiS), Michał Wójcik, bez uzasadnienia odmówił w czasie spotkania z polską matką zapewnienia reprezentacji prawnej jej dziecku, zabranemu jej i przekazanemu wbrew prawu do adopcji w Wielkiej Brytanii. Wiceminister odmówił również wystąpienia do rządu brytyjskiego o zapewnienia dziecku i matce kontaktów, a także odmówił wyjaśnienia bezczynności ministerstwa w sprawie.
Pani Brygida 29 marca 2019 r. spotkała się z wiceministrem sprawiedliwości w rządzie PiS, katowickim posłem Michałem Wójcikiem, prosząc go o wykonanie przez rząd konstytucyjnego (art. 36) obowiązku ochrony prawnej jej dziecka za granicą w międzynarodowej sprawie rodzinnej.
Wiceminister uprzednio nie zgodził się na spotkanie z matką w obecności przedstawicielki polonijnej organizacji Identity Heritage Supporting Board (IHSB), pomagającej bronić praw dziecka, ani w obecności prawnika matki. Zdumiewający sprzeciw wobec propozycji spotkania z przedstawicielką IHSB lub prawnikiem szybko znalazł wyjaśnienie. Wiceminister nie potrzebował świadków. W czasie spotkania 29 marca odmówił wykonania swych podstawowych obowiązków, a następnie zaczął znęcać się emocjonalnie nad zrozpaczoną matką, starając się przekonać ją do rezygnacji z żądania ochrony dziecka i kontaktu z nim. Matka do dziś słyszy okrutne słowa polityka: „Straciła Pani dziecko!”.
Matka zwracała się nie tylko o wykonanie elementarnego obowiązku rządu w zakresie ochrony dziecka będącego polskim obywatelem. Jej prośba była zarazem prośbą o naprawienie szkód wyrządzonych jej dziecku i jej samej przez polityków partii Solidarna Polska, którzy w rządzie PiS otrzymali resort sprawiedliwości. Politycy Solidarnej Polski doprowadzili do niemal całkowitej bezczynności ministerstwa sprawiedliwości w międzynarodowych sprawach rodzinnych. Skupieni na występach telewizyjnych i autopromocji, pozbawili polskie rodziny ochrony prawnej za granicą. Tragedię dziecka pani Brygidy spowodował brak reakcji warszawskiego rządu w czasie dwóch lat na brytyjskie wezwanie do zajęcia się sprawą małego polskiego obywatela.
Sprawa dziecka pani Brygidy jest pośród zagranicznych postępowań rodzinnych przypadkiem skrajnego bezprawia. W tej sprawie warszawski rząd mimo dramatycznych apeli rodziny i organizacji społecznej, Stowarzyszenie Wolne Społeczeństwo, doprowadził do przeprowadzenia adopcji polskiego dziecka przez zagraniczny sąd wbrew prawu międzynarodowemu i prawu Unii Europejskiej. Sąd angielski pozwolił sobie na bezprawne orzekanie o adopcji, ponieważ wiceminister Michał Wójcik i jego współpracownicy przez dwa lata nie odpowiadali na wskazywanie przez ten sąd zasadności zajęcia przez polski rząd stanowiska dotyczącego możliwości postępowania adopcyjnego przed angielskim sądem albo przekazania tego postępowania do Polski, a także zasadności przystąpienia polskiego rządu do postępowania w Anglii w roli strony trzeciej. Następnie, gdy Stowarzyszenie Wolne Społeczeństwo wniosło do angielskiego sądu o umożliwienie znalezienia adwokata dla matki, i po raz kolejny wezwało warszawski rząd do działania, wiceminister wysłał pod niewłaściwy adres w Anglii notatkę, w której przyznał, że Polska może dziecku zapewnić opiekę. Sąd angielski w efekcie uznał, że skoro warszawski rząd latami zupełnie ignoruje los polskich obywateli, to trzeba tych obywatel traktować jak osoby przybywające z państw upadłych, z Afryki lub z Azji.
Okrutne potraktowanie matki przez wiceministra w czasie spotkania 29 marca wskazuje, że być może politycy w Warszawie uznali swe partyjne możliwości propagandowe za zbyt wielkie, by opłacało im się wyjaśniać sprawę. Mogli uznać, że lepiej ją ignorować i dbać o nieujawnianie sprawy przez media „publiczne”. Jednak w polityce niezależnie od wyborczych kalkulacji politycznych należy przestrzegać podstawowych norm człowieczeństwa. W sprawie dziecka pani Brygidy rząd partii Prawo i Sprawiedliwość oraz Solidarna Polska nie tylko zaprzeczył wszelkim hasłom zawartym w nazwach tych partii, ale i podeptał normy człowieczeństwa.
W sprawie oczekiwane jest też wyjaśnienie współdziałania urzędników ministerialnych z przedsiębiorcą często goszczącym w telewizji rządowej, podającym się za detektywa, o którym prominentny polityk PiS będący wiceministrem spraw wewnętrznych mówił: "To może rozwiążmy od razu policję, a ja się podam do dymisji, bo detektyw włącza się do sprawy". Telewizyjny bohater zaangażował się w sprawę dziecka pani Brygidy, pobrał od niej wynagrodzenie przekraczające 18 tys. zł, doprowadził ją i jej rodzinę do wychwalania rządu PiS przed kamerą, a następnie porzucił sprawę bez podjęcia jakichkolwiek umówionych czynności, prawnych lub dowodowych. Być może zatem nie jeden minister powinien podać się do dymisji. Poplecznictwo lub pomocnictwo wiceministra w nielegalnej adopcji nie jest wykluczone.
Zgodnie z prawem wiceminister sprawiedliwości ma czas do dnia 12 kwietnia włącznie (dwa tygodnie) na pisemne udzielenie informacji publicznej o działaniach rządu i telewizyjnego bohatera w sprawie dziecka pani Brygidy.
Tego samego dnia, w którym wiceminister znęcał się nad polską matką, z ambasady polskiej w Londynie wysłano do niej kolejną odmowę ochrony konsularnej, która jej i jej dziecku gwarantowana jest ustawowo i konstytucyjnie.
Ile w Polsce warte są takie gwarancje? Czy polityka prorodzinna rządu to zwykłe kłamstwa, do których wykonania obsadzono stanowiska ministerialne niskiej jakości politykami-oszustami?